Pogoda od samego rana sprzyjała - lekki mróz, który nie był nam straszny, bo słonko przygrzewało. Po przyjeździe do Wisły udaliśmy się do Muzeum Beskidzkiego im. Andrzeja Podżorskiego, a później na spacer wzdłuż Wisły w stronę małej skoczni narciarskiej. Po spacerze przejechaliśmy do Białej Wisełki, gdzie czekały już na nas sanie zaprzężone w konie. Godzinną jazdę saniami umilały nam piękne zimowe widoki ośnieżonych stoków. Dawka świeżego powietrza wzmogła apetyt, który mogliśmy zaspokoić w kolibie góralskiej, gdzie czekały na nas kiełbasy do upieczenia i gorąca herbata. Po zregenerowaniu sił daliśmy upust energii na górce, która ukryta była za kolibą. Zjazdy na worku wypchanym słomą były nie lada gratką. Za rok też jedziemy!